Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie pomyślał, że doskonale wie, co będzie dobre dla dziecka, bez kontaktowania się z nim. Rodzice niestety bardzo często podejmują decyzje bezpośrednio dotyczące ich pociech całkowicie za ich plecami, wychodząc z założenia, że mają prawo decydować, co jest dla dziecka dobre.

I oczywiście jest to prawda, ale czasem lepiej posłuchać swojego dziecka.

Ze słuchaniem dziecka jest trochę jak ze słuchaniem samego siebie. Nasz organizm mówi nam co chwila, co nam szkodzi, jakich witamin potrzebujemy albo jakie ćwiczenia nam się danego dnia przydadzą, ale generalnie łatwiej i przyjemniej nam się żyje, kiedy to wszystko ignorujemy. Rodzice czasami podchodzą tak samo do swoich dzieci. Nie muszą w końcu pytać je o zdanie, a jeśli to zrobią, to na pewno usłyszą same narzekania. I faktycznie rodzice czasami muszą zrobić coś wbrew dzieciom, na przykład zabrać je na badania, ale nie oznacza to, że za każdym razem są najlepszym sędzią.

Dziecko wbrew pozorom wiedzą doskonale, na co mają ochotę, czasami jednak mają problem z komunikowaniem tego wystarczająco wyraźnie i stanowczo. Rodzice wykorzystują ten fakt i korzystają na niezdecydowaniu dzieci albo swojej władzy rodzicielskiej. Tymczasem takie decydowanie za dziecko bardzo je krzywdzi, zwłaszcza jeśli dajemy im iluzję, że teraz naprawdę będą mogły w końcu wybrać. Nie raz to mamy i ojcowie decydują o wystroju pokoju dziecka, nawet jeśli zapytali je wcześniej o zdanie i dokładnie wysłuchali. Czy nam byłoby miło, gdyby ktoś zignorował wszystko, na czym nam zależało?

Musimy przestać traktować dzieci jak jednostki w pełni uzależnione od rodziców. Wiele z nich ma swoją wolę i swoje potrzeby, o których rodzice nie mają pojęcia. Właśnie przez ten brak porozumienia od najmłodszych lat ciężko jest znaleźć nam wspólny język, kiedy dziecko wchodzi w okres dorastania.

I nie ważne, że będziemy sobie wmawiać, że to nasza pociecha stała się bezczelna, że pyskuje i zupełnie nas nie szanuje, skoro w rzeczywistości to będzie tylko i wyłącznie nasza wina i nic nie zmieni naszej sytuacji, dopóki my sami nie zaczniemy wyciągać do dziecka ręki i szukać z nim jakiegoś kontaktu.